laka kwiaty

Okiem psychologa

O  M I Ł O Ś C I  S I E B I E  S A M E G O

Podstawowym prawem w życiu człowieka jest prawo miłości. Jeśli w centrum jest miłość Boga, wszystko w życiu przebiega harmonijnie. Miłość to potężna siła. Ona wyznacza naszą własną orbitę życia. Jeżeli wędrujemy przez życie po tej orbicie, którą wyznaczył dla nas Bóg, jesteśmy bezpieczni i nie nastąpi na niej kolizja z innymi, bo sam Bóg czuwa nad nami.

E G O C E N T R Y C Z N A  I  T E O C E N T R Y C Z N A 
M I Ł O ŚĆ  S I E B I E

W relacjach międzyosobowych wyróżnić można trzy podstawowe związki miłości: miłość Boga, miłość bliźniego i miłość siebie samego. Gdy mówimy czy piszemy o miłości, najczęściej dotyczy to miłości drugiego człowieka, rzadziej miłości Boga, a chyba najrzadziej miłości samego siebie. Utożsamia się ją często z egoizmem i czymś, czego należy się prawie wstydzić. Oczywiście istnieje miłość egocentryczna, narcystyczna, która próbuje cały świat zmusić, by ten kręcił się wokół niego. Ale taki człowiek, zamiast krążyć po orbicie wyznaczonej mu przez Boga, nie tylko kręci się wokół własnej osi, ale też wchodzi w kolizję z innymi osobami, co wywołuje chaos, dysharmonię i grozi zniszczeniem zarówno samego siebie, jak i innych ludzi. Taka miłość jest nieszczęściem człowieka i utrapieniem jego otoczenia.

Ale istnieje też miłość samego siebie, która znajduje się w kręgu miłości Boga. Jezus zostawił nam jedno, jedyne przykazanie - przykazanie miłości - nakazujące nam kochać Boga całym swoim sercem, z całej naszej mocy, a bliźniego swego jak siebie samego. W tym przykazaniu zawarte jest, jakby ukryte, ważne spostrzeżenie. Aby kochać bliźniego, trzeba najpierw pokochać siebie. Zakłada to poszanowanie własnej osoby, własnej jedyności, niepowtarzalności. Nikt na świecie nigdy nie będzie taki sam jak ja. Dlatego wcale nie muszę nikogo naśladować, wzorować się, aby być oryginalnym. Wystarczy, że będę korzystać z tego, co zostało mi dane, że będę sobą. Są ludzie, którzy uważają, że ideałem jest wyrzec się siebie, wszystkich swoich pragnień, potrzeb i poświęcić się innej osobie. Przykładem mogą tu być niektóre matki, które całą swoją miłość przerzucają na dzieci, wyrzekają się dla nich wszystkiego, a później są zawiedzione i rozczarowane, że dzieci także nie wyrzekają się wszystkiego dla niej, a wręcz od niej uciekają. No cóż, żaden normalny człowiek nie jest w stanie znieść takiej miłości, która czyni go niewolnikiem, a która może też rodzić poczucie winy, że może ja jestem rzeczywiście takim niewdzięcznikiem.

S P O S O B Y  P O Z N A W A N I A  S I E B I E

Żeby kogoś pokochać, trzeba go poznać. Dotyczy to zarówno drugiego człowieka, jak i Boga, ale i siebie samego. Mówi się co prawda o miłości ?od pierwszego wejrzenia?, ale tak naprawdę taka nie istnieje. Od pierwszego wejrzenia jest tylko zakochanie się, stan pewnej fascynacji, nagłego odkrycia kogoś. Może on przejść w miłość w miarę poznawania drugiego człowieka. Co zrobić, aby poznać siebie? My wiemy, jak poznawać innych ludzi, nawet Boga, ale siebie? Właściwie są dwa sposoby poznawania czegokolwiek. Jeden to taki, który można nazwać pośrednim np. wtedy, kiedy chcę poznać słonia, a nie mam jego fotografii, biorę więc książkę i czytam, że to taki duży zwierz, co ma długą trąbę, uszy przypominające dwa wachlarze i nogi jak kolumny. Jakoś na podstawie tego opisu wyobrażam sobie słonia. Ale czy to moje wyobrażenie jest zgodne z rzeczywistym wyglądem słonia? I drugi sposób poznawania poprzez osobisty kontakt, własne doświadczenie. Kiedy na własne oczy zobaczę słonia, dotknę jego trąby, uszu, nóg, mogę powiedzieć, że poznałam słonia. Podobnie w dwojaki sposób mogę poznawać siebie. Albo słucham, co inni mówią o mnie, przyjmuję ich opinie, żyję w sposób, jaki chcieliby inni mnie widzieć. Dlatego poznajemy siebie, przyjmując opinie swoich rodziców, krewnych, wychowawców, kolegów. Jest to oczywiście jakieś źródło informacji o sobie samym. Jeżeli człowiek na tym etapie kończy poznawanie siebie, to jak w przypadku pośredniego poznawania słonia, nie jest to do końca obraz zgodny z rzeczywistością, w każdym razie na pewno wyrywkowy.

motyl

Drugi sposób poznawania siebie następuje poprzez kontakt z samym sobą, słuchanie siebie. Z tym jednak wielu ludzi ma ogromny kłopot. Słuchamy wszystkiego i wszystkich oprócz siebie samych. Jesteśmy nieustannie wystawieni na słuchanie czegoś, co dochodzi do nas z zewnątrz. Bombardują nas informacje z gazet, książek, filmów, radia, telewizji czy internetu. Słuchanie samego siebie jest trudne dlatego, że wymaga pewnej rzadkiej u współczesnego człowieka umiejętności - bycia samemu ze sobą. Ludzie robią wszystko, aby tylko nie pozostać samemu, godzą się na przebywanie  z najbardziej nielubianymi ludźmi, byle nie być samemu. A kiedy już zostają sami, to chociaż muszą włączyć radio, pobawić się telefonem, byle tylko nie słyszeć ciszy i siebie. Pojawia się wtedy niepokój, lęk, jakieś nierozwiązane sprawy i problemy zaczynają dopominać się o ich zakończenie. Człowiek, który nie jest w stanie być sam ze sobą, ze swoimi myślami, ma na pewno problemy z pokochaniem siebie. Człowiek ucieka od towarzystwa tych, których nie lubi ? czy można więc powiedzieć, że uciekamy od swojego towarzystwa, bo nie kochamy siebie?

P R Z E S Z K O D Y  W  P O Z N A W A N I U  S I E B I E

Co utrudnia nam poznawanie i kochanie siebie? Głównie właśnie to, że w poznawaniu siebie bierzemy pod uwagę przede wszystkim opinie innych o sobie, które z konieczności są jednostronne, aspektowe, a które każą nam tak a nie inaczej się zachowywać, robić to, co ?należy i jest poprawne politycznie?, unikać tego, a dążyć do tamtego. W ten sposób człowiek tworzy sobie pewne fałszywe założenia, zgodnie z którymi stara się żyć. Jednym z takich fałszywych założeń, które przeszkadza kochać siebie, jest takie, kiedy człowiek uważa, że im bardziej będzie doskonały, bez skazy, tym bardziej będzie kochany przez innych. A ponieważ bycie idealnym nam nie wychodzi, to uważamy, że nie zasługujemy na miłość. A tymczasem doświadczenie pokazuje, że jest odwrotnie. Jesteśmy skłonni bardziej kochać tych z wadami i słabościami i raczej stronimy od ?ideałów?, bo po pierwsze jak ktoś nie ma wad, to jest podejrzany, że jest nieautentyczny, po drugie trudno jest wytrzymać z takim ideałem, a po trzecie to nie najlepiej czujemy się w takim towarzystwie, bo wypadamy gorzej i to psuje nam samopoczucie. Podobnie i Bóg, wcale nie kocha nas dlatego, że jesteśmy tacy święci, doskonali i bez wad, ale dlatego, że jesteśmy. Człowiek, który kocha drugą osobę, chce jej być potrzebny, pomocny. Jeśli ktoś jest bez wad i słabości, nie potrzebuje naszej pomocy. Możemy go co najwyżej podziwiać, że tak doskonale sobie radzi ze wszystkim. Bo dopiero tam, gdzie brakuje mu umiejętności, gdzie przejawia słabość, możemy być pomocni.

Inne fałszywe założenie mówi, że koniecznie wszyscy muszą nas lubić i akceptować, co oczywiście nie jest możliwe. I taki człowiek robi wszystko, żeby się przypodobać każdemu. Albo ktoś uważa, że zdrowy kontakt to taki, gdzie nie ma różnych zdań, nie ma odmiennych poglądów, a tym bardziej kłótni, gdzie wszyscy są zgodni i przyjmują wszystko jednogłośnie. Przy takich założeniach człowiek robi wszystko, aby ukryć swoje wady i słabości, a jeszcze lepiej, aby się wydoskonalić, jak to mówił nasz poeta, ?i tak bym się doskonalił, ażeby mnie każdy chwalił?. Udoskonalanie swego charakteru rozumie jako zwalczanie swoich wad i słabości, wyrywanie ich i dopasowanie się do wymyślonego ideału. Taki pogląd na pracę nad sobą zakłada walkę ze sobą. Człowiek jest sam dla siebie wrogiem i przeciwnikiem, którego trzeba pokonać. Taka postawa wcale nie sprzyja pokochaniu siebie.

pole

W A R U N K I  P O K O C H A NI A  S I E B I E

Praca nad sobą i samowychowanie może iść zupełnie inną drogą. Polega ona na odkrywaniu w sobie przyjaciela i sojusznika, a nie przeciwnika i winowajcy. Każdy z nas ma swoje zalety, mocne strony dające mu poczucie mocy, zadowolenia, pewności siebie. Są darami otrzymanymi od Boga. Są one źródłem rezerw, często niewykorzystanym kapitałem lub źle wykorzystywanym. Zresztą nawet taki sposób patrzenia na siebie i wyróżniania z jednej strony wad, a z drugiej zalet w pewnym sensie zakłada podział człowieka na wroga i przyjaciela. Ktoś powiedział, że nie ma wad, są tylko cnoty, które zeszły na manowce. Bóg stworzył człowieka niepodzielonym na złe i dobre strony, ?widział, że to, co stworzył, było dobre?. Wyposażył nas w pewne możliwości i zdolności, pewien potencjał i to od nas zależy, jak go wykorzystamy, w dobrym czy złym kierunku. Zobaczmy chociażby św. Pawła - był człowiekiem ogromnie zaangażowanym, gorliwym, umiejącym koncentrować się na jednym, ważnym dla niego zadaniu, odsuwając na bok wszystko inne. Te cechy leżały u źródła jego walki z chrześcijanami, których uważał za przeciwników Boga, ale te same cechy po jego nawróceniu były motorem  ewangelizowania pogan. Dlatego praca nad sobą, naturalna samokontrola nie polega na wyrywaniu z siebie niepożądanych wad i hamowaniu różnych reakcji, ale na przekształcaniu tej energii w konstruktywne działania. Zamiast walczyć z wadą, trzeba pielęgnować cnotę jej przeciwną, np. jeśli  jesteś skąpy, to  spróbuj dawać jakieś większe datki na cele charytatywne. Dlaczego tak? Samochód ma wiele przyrządów do sterowania nim i kontrolowania jego jazdy. Hamulce są jednym z nich i to najbardziej surowym i brutalnym. Im lepiej kierowca posługuje się wszystkimi tymi przyrządami, tym lepiej samochód będzie funkcjonował. Jeśli będzie natomiast tylko używał hamulca, to samochód szybko się popsuje. Osoba, która nie kocha siebie, traktuje siebie jako wroga i przeciwnika, jest jak kierowca, który używa tylko hamulców, niszcząc w ten sposób pojazd. A trzeba nauczyć się używać wszystkich dostępnych przyrządów.

zima

Trzeba też pamiętać, że z miłością samego siebie wiąże się też nasza troska o zdrowie fizyczne, psychiczne i moralne. Mamy też dbać o własne życie i nie narażać go przez ryzykowne zachowania. Chociaż czasami przychodzi człowiekowi oddać swoje życie w imię wyższych wartości, bo najwyższą troską powinniśmy otoczyć własne zbawienie. Można stracić wszystko, łącznie z życiem na ziemi, byle nie utracić zbawienia, czyli wiecznego życia w orbicie Boga. Do takiej postawy dorastamy często przez długie, długie lata.

                                                                                                                                        [z naszego biuletynuLucyna Styś

                                       Seria zdjęć pt. Miłość jak cztery pory roku ? Alicja]