swieca sie wypala

Jesteś nauczycielem, szefem firmy, wykładowcą na uczelni, specjalistą w jakiejś dziedzinie, chcesz być słuchany, zdobyć uznanie i szacunek podwładnych, a nawet ich sympatię i zastanawiasz się, jak to wszystko osiągnąć? Musisz pamiętać, że autorytet zdobywa się na trzy sposoby:

  1. W sposób formalny - jest on związany z tytułem, zajmowanym stanowiskiem, pozycją społeczną np. dyrektor, prezes, minister. Trzeba jednak pamiętać, że ten autorytet szybko się kończy, o ile nie idzie w parze ze swoistą charyzmą.
  2. Poprzez własną osobowość - chodzi o to, aby umieć zarażać innych swoją pasją, własnym przykładem, entuzjazmem, zaangażowaniem. To sprawia, że inni będą bardziej skłonni, by wysłuchać ciebie z uwagą, niż wtedy, gdy podnosisz głos i stosujesz różnego rodzaju naciski. Wywieranie zbyt dużego nacisku na ludzi wiąże się z niebezpieczeństwem, że nie dopuszcza się do dyskusji, zamiast dialogu mamy monolog, gdzie wygłasza się jedynie słuszne sądy i to kategorycznym głosem. W efekcie napotykamy na opór, cichy bunt, a nawet jawny konflikt.
  3. Wiedzą i kompetencją - autorytet może zdobyć każdy, o ile nie zamierza odgrywać ideału, bo wtedy wytwarza się dystans, który onieśmiela, trudno więc przed takim człowiekiem przyznać się, że czegoś się nie wie, że popełniło się błąd czy nawet o coś zapytać. Może jest się podziwianym, ale tylko z daleka. A badania psychologów społecznych pokazują, że lubimy słuchać osób kompetentnych, które jednak popełniają różne drobne błędy. Bo nawet będąc wybitnym znawcą w swojej dziedzinie, mamy prawo od czasu do czasu się pomylić, o ile generalnie dobrze się znamy na tym, co robimy. Wtedy nawet przyznanie się do tego, że czegoś nie wiemy (ale sprawdzimy i dowiemy się później), nie podważy naszego autorytetu. Mniejszą sympatią ludzie darzą tych, którzy ?pozjadali wszystkie rozumy? i zawsze znają odpowiedź na każde pytanie. Dobrze jest czasem przyznać innym rację, ustąpić, dać wygrać. Poczują się wtedy ważnymi partnerami i wzrośnie ich motywacja do kontaktów i współpracy.

Z powyższego wypływają pewne wnioski. Na bycie autorytetem trzeba sobie zapracować. Nie wystarczy wysokie stanowisko, naukowe stopnie. Potrzebne są też odpowiednie cechy charakteru oraz kompetencje, ponieważ wzbudzają u innych sympatię i chęć do współpracy. Nasze błędy i pomyłki także spowodują wzrost sympatii, o ile jesteśmy spostrzegani jako dobrzy fachowcy. Jeśli jednak jesteśmy miernotą i wykazujemy widoczne braki w dziedzinie, którą reprezentujemy, pomyłki wzbudzą niechęć i antypatię.

Nie zasłużymy na sympatię innych, gdy będziemy w kontaktach stosować różne ?gierki? typu ?udowodnię ci, że nic nie umiesz?, gdy kogoś nie lubimy i chcemy się go pozbyć, albo ?chcecie wojny, to ją będziecie mieli? - czyli straszenie i nadmierna surowość. Gra typu ?jestem dla was taki dobry?, czyli zbytnia łagodność, niezasłużenie wysokie oceny i nagrody sprawia, że obniża się motywacja do pracy, a ludzie ambitni zniechęcają się do pracy z takim człowiekiem. Często spotyka się też grę ?podziwiajcie mój dowcip?, a w rzeczywistości złośliwość pod adresem zależnego od nas człowieka, który otwarcie nie może odpowiedzieć tym samym, co jest wyjątkowo podłe i nieuczciwe. Jedną z często stosowanych gier jest ?wszyscy jesteśmy kumplami?, co jest oczywistym kłamstwem, bo różni nas wiek, doświadczenie, miejsce w hierarchii, interesy.

Takich gierek może być wiele i każdy może tu jeszcze dopisać znane sobie z własnego doświadczenia. Są one zamaskowanym oszustwem, rodzajem pułapki, aby zrealizować ukryty cel, tak sprytnie, by inni się nie zorientowali. Często też mają na celu po prostu sprawić przykrość, wywyższyć się cudzym kosztem czy nawet ukryć własną słabość. Na dłuższą metę stosowanie takich gierek w kontaktach z ludźmi nie opłaca się, bo ich rozszyfrowanie oznacza ostateczną utratę zaufania i autorytetu.

Lucyna Styś

[art. z naszego biuletynu]